W wysokich sferach rozważania o zakazie aborcji i o konstytucji. Na nizinach – tanie leki na poronienie, które grożą życiu i zdrowiu. Tak “Gazeta Wyborcza” opisuje podziemie aborcyjne w Polsce.
Jak zaznacza autorka tekstu, w internecie i gazetach codziennych można znaleźć dziesiątki ogłoszeń drobnych, takich jak: “wywoływanie miesiączki”, “farmakologicznie, tanio”, “ginekolog – pełen zakres”. Nie ma więc problemu ze znalezieniem miejsca, w którym wykona się zabieg czy otrzyma tabletki wczesnoporonne.
Oprócz specjalnych, zabronionych u nas leków wczesnoporonnych, hamujących hormon żeński progesteron, jest cała grupa leków – używanych na wrzody żołądka czy zapalenie stawów – które wywołując skurcze, prowokują poronienie. Jak czytamy w dzienniku, używane są one nawet w szpitalach do wspomagania poronień np. w przypadku obumarłej ciąży. Niektóre są dostępne bez recepty. Koszt opakowania – od 30 zł za 20 tabletek. Czasem do usunięcia ciąży wystarczą cztery tabletki.
Jak ostrzega w dzienniku dr Grzegorz Południewski, ginekolog z Towarzystwa Rozwoju Rodziny, “pozbywanie się problemu” w ten sposób stwarza niebezpieczeństwo dla zdrowia. “Każde wywołanie poronienia w ten sposób może być niebezpieczne dla życia kobiety, dlatego powinno odbywać się pod nadzorem lekarza” – wyjaśnia. “Bystry student medycyny szybko się orientuje, że ma do dyspozycji co najmniej kilkanaście leków, którymi można wywołać poronienie” – mówi dr Południewski i dodaje, że nie można się łudzić nadzieją, że zakazami prawnymi poradzimy sobie z problemem aborcji, bo nie można wycofać z rynku wszystkich leków, które mogą wywołać poronienie. “W Polsce trzeba wreszcie przenieść ciężar dyskusji z aborcji na antykoncepcję” – mówi Południewski.
Artykuł w “Gazecie Wyborczej”