Czekając na przeszczep

Czekając na przeszczep


Rozmowa z prof. dr. hab. Romanem Danielewiczem, dyrektorem Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji „Poltransplant”

Czy w Polsce można sprzedać lub kupić narząd do transplantacji? Skąd tego typu ogłoszenia?
Tego typu ogłoszenia nie są nowością. Pojawiały się kilka lat temu, pojawiają się teraz. Nie mamy jednak żadnych danych na ten temat w „Poltransplancie” i nie otrzymałem nigdy od organów ścigania informacji, że ktokolwiek w Polsce został kiedykolwiek skazany za faktyczną sprzedaż swojego narządu czy za handel narządami.

W mojej opinii w Polsce nie ma handlu narządami. Nie bardzo zresztą wyobrażam sobie, żeby można było gdzieś w garażu od kogoś pobrać nerkę i komuś ją potajemnie przeszczepić. To wymagałoby pracy zespołu kilkunastu specjalistów z różnych dziedzin medycyny: chirurga, nefrologa, diagnosty laboratoryjnego, pielęgniarki. To są profesjonaliści, którzy mają swój kodeks etyki zawodowej i nie będą go łamać. Sprawa jest jednoznaczna: w Polsce handel narządami, nielegalne ich pobieranie i przeszczepianie jest nieetyczne i karalne. Nawet takie ogłoszenie w internecie: „sprzedam nerkę” jest karalne.

Wiele osób na forach internetowych to krytykowało, twierdząc, że skoro jest to ich nerka, to mogą ją sprzedać…
Trudno zgodzić się z taką interpretacją. Nikt nie kwestionuje honorowego krwiodawstwa; ponad 100 tysięcy osób w Polsce zgłosiło akces do Centralnego Rejestru Niespokrewnionych Dawców Szpiku: chcą oddać swój szpik dla osoby, która tego potrzebuje. I nikt nie oczekuje, żeby mu za to zapłacić. To altruistyczny dar dla osoby, której można w ten sposób pomóc i uratować życie.

Osoby, które takie ogłoszenia zamieszczają, tłumaczą się złą sytuacją finansową. Chcą w ten sposób zarobić. Warto oddać nerkę za 50 tys. zł?
Oczywiście, że nie. Być może w opinii tych osób te pieniądze w ich życiu coś by zmieniły, ale nie warto ryzykować. W ten sposób narażają się na dość poważne ryzyko. Nie można jednak wykluczyć, że osoby, które tego typu działalnością zajmują się na świecie – a niestety wiemy, że ma to miejsce – nie zaproszą ogłaszającego się w ten sposób np. do Azji i tam pobiorą nerkę w warunkach, które nie zapewniają bezpieczeństwa. Osoba, która daje takie ogłoszenie, wystawia się na podwójne ryzyko: odpowiedzialności karnej i narażenia własnego zdrowia i życia.

Czy pobieranie nerki od żywego dawcy jest bezpieczne?
Tak, pod warunkiem, że jest ono przeprowadzone u osoby zdrowej, której zapewni się pełną opiekę przed operacją, w jej trakcie i po. Ludzie, którzy zajmują się w sposób nielegalny pobieraniem narządów, nie zapewnią takiej opieki. Handel narządami jest nielegalny na całym świecie. Niestety, w kilku krajach jest tajemnicą poliszynela, że do takich sytuacji dochodzi… Tak jest w Chinach, Pakistanie, Indiach, niektórych państwach arabskich.

Czy to znaczy, że legalnie można oddać nerkę tylko osobie spokrewnionej?
Nie. W poszczególnych krajach są różne regulacje w tej kwestii. Łącznie z próbami rekompensaty ze strony państwa dla osób, które oddadzą swoją nerkę. W Wielkiej Brytanii jest tzw. grupa dobrych samarytan, którzy zgadzają się dobrowolnie oddać nerkę. Nie oczekują za to zapłaty, otrzymują tylko zwrot utraconych dochodów za okres przebywania w szpitalu i rekonwalescencji. Nie uczestniczą też w podejmowaniu decyzji, komu nerka zostanie przeszczepiona.

A w Polsce?
W Polsce wykonuje się niewiele przeszczepów od osób żyjących – 3 proc. (około 30-40 rocznie). To zdecydowanie za mało w stosunku do tego, ile jest ich wykonywanych w innych krajach (np. w Skandynawii to 30-40 proc. przeszczepianych nerek).

W ustawie transplantacyjnej mówi się wyraźnie: można przeszczepić narząd od osoby spokrewnionej lub od osoby bliskiej. Jeżeli jest pokrewieństwo genetyczne, które łatwo udowodnić (rodzic, dziecko), to po dokonaniu oceny medycznej dokonuje się oceny psychologicznej, czy rzeczywiście taka decyzja została przez dawcę podjęta w pełni świadomie, bez żadnego nacisku. Można bowiem wyobrazić sobie różne naciski, np. rodzica na dziecko.

Jest też dopuszczona możliwość przeszczepienia nerki od osoby bliskiej, która nie jest spokrewniona z biorcą – dotyczy to np. konkubentów, przyjaciół, osób, które pozostają od lat w bliskich stosunkach i mogą to udowodnić. Procedura kwalifikująca dawcę jest w takim przypadku dużo bardziej złożona. Najpierw musi być ocena zespołu medycznego oraz psychologa. Jeśli uznają, że nie ma zastrzeżeń, to występuje się o opinię zespołu etycznego Krajowej Rady Transplantacyjnej (to zespół złożony z etyków, filozofów, prawników, lekarzy). Jeśli wypowie się pozytywnie, to ostateczną decyzję podejmuje sąd rodzinny. Nie jest to procedura łatwa, ma właśnie na celu wykluczenie sytuacji, że ktoś dostaje pieniądze za zgodę na pobranie od niego narządu.

Teoretycznie można jednak wyobrazić sobie sytuację, że ktoś przez ogłoszenie znajdzie taką osobę, umówi się, że znają się od 20 lat…
Teoretycznie taką sytuację można by założyć, ale praktycznie – nie. Żaden zespół medyczny nie będzie uczestniczył w tego typu procederze. W procedury są też zaangażowani psychologowie wyczuleni na motywację, presję, powody, dla których osoba podejmuje tego typu decyzje. Trzeba udowodnić, że rzeczywiście jest się w bliskich relacjach od lat.

Dlaczego w Polsce jest tak niewiele przeszczepów od dawców żyjących?
Przyczyn jest wiele: obawy, brak wiedzy i edukacji społecznej w tym kierunku. Niestety, również brak aktywności w środowisku lekarskim, które zajmuje się osobami w trakcie dializ. Informację o możliwości przeszczepu od dawcy żywego w dużo szerszym stopniu trzeba adresować do rodziny osoby dializowanej. Potencjalny biorca nie powinien być stawiany w sytuacji, gdy to on poszukuje dawcy i pyta, czy oddałby dla niego nerkę. Lekarze powinni szukać kontaktu z rodziną, powiedzieć, że chory może być dializowany, ale może mieć też przeszczepienie: od dawcy zmarłego lub od dawcy żywego. Trzeba przekazać rodzinie pełną informację. Na świecie są podejmowane różne działania, tworzy się zespoły lekarzy i psychologów, którzy odbywają regularne spotkania z osobami rozpoczynającymi dializy i ich rodzinami. W Polsce też są już podejmowanie takie działania, jest nawet pomysł, by stworzyć stanowisko koordynatora dawców żywych, który będzie działać w środowisku osób dializowanych.

W wielu przypadkach może nie udać się znaleźć wśród rodziny osoby, która będzie na tyle zdrowa i zgodna immunologicznie, by być biorcą, jednak warto próbować. Nerka przeszczepiona od dawcy żywego przeżywa o wiele dłużej niż nerka od dawcy zmarłego. Taki przeszczep lepiej rokuje.

Czy można żyć z jedną nerką? To duże ryzyko dla dawcy?
Nie jest to duże ryzyko, bo nerki pobierane są wyłącznie od osób w pełni zdrowych, niemających żadnych czynników ryzyka, które mogłyby spowodować pogorszenie stanu drugiej nerki. A z jedną nerką można znakomicie żyć. Oczywiście taka osoba powinna pozostawać pod opieką lekarską, być pod kontrolą, bo w 100 proc. nie można wykluczyć, że dawcy kiedyś nie przydarzy się jakaś choroba nerek. Tego nigdy nie wykluczymy, tak jak nie wykluczymy innego ryzyka w naszym życiu. Jednak całe postępowanie medyczne dąży do tego, by potencjalnego dawcę w taki sposób przebadać, by wykluczyć wszystkie możliwe znane czynniki ryzyka.

Wciąż tak długo trzeba czekać na przeszczep?
Średni czas oczekiwania od momentu wpisania na krajową listę oczekujących to 9-10 miesięcy, a od momentu rozpoczęcia dializ – 2,5 roku. Mamy w tej chwili na liście 1500 osób oczekujących na przeszczepienie nerki. W 2011 roku przeszczepiono około 1000 nerek. Nie ma dramatu, choć oczywiście najlepiej by było, gdyby w ogóle nie było listy oczekujących. Ten problem mają wszystkie kraje rozwinięte. Wynika on z postępu medycyny, z demografii (dłużej żyjemy, częściej chorujemy). Warto jednak brać przykład z Hiszpanii, która ma najwyższy wskaźnik donacyjny w Europie: stworzono tam tzw. model hiszpański, który opiera się na koordynatorach pracujących we wszystkich szpitalach, gdzie jest możliwe pozyskiwanie narządów. W Hiszpanii pobiera się około 40 narządów na milion osób, podczas gdy w Polsce zaledwie 14. Mamy więc jeszcze wiele do nadrobienia.

Patrząc na to, ile osób umiera w oddziałach intensywnej opieki, można stwierdzić, że moglibyśmy pobierać trzy razy więcej narządów niż obecnie. To wymaga jednak współpracy całego środowiska medycznego, nie tylko transplantologicznego. Bez codziennej współpracy ze strony anestezjologów, neurologów, neurochirurgów i bez ich wysiłku nakierowanego na – jak to mówimy – identyfikację i zgłoszenie dawcy do „Poltransplant”, transplantologia nie będzie się rozwijała.

Niedawno ukazał się dramatyczny list lekarza, którego chore serce zastąpiono mechaniczną sztuczną komorą. Wie, że może nie doczekać przeszczepu serca…
Bardzo mnie ten list poruszył. Myślę, że taka argumentacja, wyrażana przez kolegę lekarza, poruszy środowisko. To bezpośredni, personalny list od lekarza o długim doświadczeniu zawodowym, od osoby, której można uwierzyć. To też apel do lekarzy, którzy pracują w oddziałach, w których można identyfikować dawcę. Bez pomocy tej grupy zawodowej transplantolodzy nie będą w stanie pozyskiwać tak dużej grupy narządów, jak to konieczne.

Z badań wynika, że większość osób w Polsce popiera rozwój transplantologii…
Nasze społeczeństwo nie jest gorzej nastawione do niesienia pomocy niż w innych krajach. Badania opinii społecznej prowadzone od wielu lat pokazują, że 70-80 proc. osób ankietowanych byłoby gotowych oddać swój narząd po śmierci. Podobny procent osób deklaruje, że nie ma nic przeciwko temu, by narządy były pobrane od zmarłych osób bliskich. Gdyby tylko to się przekładało na liczbę przeszczepianych narządów…

Każdorazowo, kiedy rozważane jest pobranie narządów od osoby zmarłej, pierwszym krokiem jest sprawdzenie w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów, czy osoba ta za życia nie zarejestrowała swojego sprzeciwu (w przypadku małoletnich ich rodzice lub opiekunowie prawni). To najważniejszy wymóg z prawnego punktu widzenia. Niestety, zdarza się też, że przychodzi rodzina i mówi, że nie zgadza się na pobranie narządów od zmarłej osoby. Z prawnego punku widzenia wiemy, że rodzina nie ma żadnych uprawnień, by podejmować decyzję za tę osobę. Rozmawiamy z rodziną, by upewnić się, jaka była opinia osoby zmarłej. Jednak mimo deklaracji, że wszyscy popierają transplantologię, w trudnych sytuacjach związanych ze śmiercią osoby bliskiej zachowania bywają różne. Bywa też odwrotnie: to rodzina wychodzi z tą propozycją: nasz bliski umarł, sprawdźcie, czy można od niego pobrać narządy, może to komuś pomoże.

Czy rozwiązaniem sprawy byłoby, gdyby każdy z nas podpisał świadomą zgodę na pobranie narządów po śmierci?
Warto to zrobić, a przede wszystkim porozmawiać na ten temat z rodziną. Powiedzieć: „Podpisałem oświadczenie woli, chciałbym, żeby ode mnie pobrano organy po śmierci”. W wielu rodzinach pojawi się dyskusja na ten temat. I bardzo dobrze, bo jeśli rozmawiamy z rodziną po śmierci osoby bliskiej, to nie pytamy: „Czy państwo się zgadzacie na pobranie narządów?”, tylko: „Co zmarły na ten temat myślał?”. Spokojna, zrównoważona rozmowa z osobą, która jest do tego odpowiednio przygotowana, powinna prowadzić do konkluzji: „To nie jest państwa decyzja. My oczekujemy od państwa informacji, jaka była wola osoby zmarłej”. Jeśli rodzina nie zna jednoznacznie opinii osoby zmarłej, pomocne są pytania o to, jaką osobą był zmarły, czy był dobrym człowiekiem, czy pomagał innym.

Liczba organów do przeszczepiania rośnie. Nie zwiększa się liczba sprzeciwów: mamy rocznie zarejestrowanych 200-250 nowych. 26 tysięcy Polaków zarejestrowało swój sprzeciw: 68 promili naszego społeczeństwa, to bardzo niewiele.

W Polsce obowiązuje tzw. zgoda domniemana, w USA – zgoda wprost, karta dawcy i rejestr dawców. I dochodziło do sytuacji, że ktoś był w rejestrze dawców, a rodzina nie zgadzała się na pobranie. Lekarze w takich przypadkach odstępowali od pobrania. Jednak do niektórych… zapukał prokurator z informacją, że takie postępowanie jest niezgodne z prawem, bo lekarz nie pobiera narządów od osoby, która chciała być dawcą, mogąc w ten sposób uratować chorego. Zagrożono nawet procesami.

Może lepiej byłoby stworzyć taki pozytywny rejestr, a nie rejestr sprzeciwów?
W poszczególnych krajach jest to w różny sposób regulowane. My wybraliśmy ten model, bardziej przyjazny dla społeczeństwa. W naszym przypadku mają dokonać formalności osoby, które nie chcą być dawcami. Odwrotna sytuacja mogłaby spowodować, że duża część osób, która chciałyby być dawcami, nie podjęłaby wysiłku, by się zarejestrować.


Według danych Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji „Poltransplant” od początku stycznia do końca sierpnia 2012 roku w Polsce przeprowadzono 716 przeszczepów nerki od zmarłych oraz 36 od żywych dawców. W Ośrodku Kwalifikacyjnym cały czas zarejestrowanych jest jednak 1,5 tys. pacjentów oczekujących na operacje.

4.9/5 - (279 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

Leave a Comment

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH