Choroby przyzębia mają wpływ na serce

Choroby przyzębia mają wpływ na serce


Wywiad z prof. Renatą Górską, krajowym konsultantem ds. periodontologii, koordynatorką badań perio i perio-kardio

Pani profesor, prowadzi pani pierwsze w Polsce badania, które mają na celu udowodnienie wpływu chorób przyzębia na występowanie chorób serca. Pacjenci często w ogóle nie mają świadomości tego, że choroba przyzębia to coś groźnego…

Słowo „udowodnienie” jest chyba zbyt mocne, może lepiej powiedzieć, że badania te mają wykazać związek chorób przyzębia z chorobami sercowo-naczyniowymi. Co do drugiej części pytania, to rzeczywiście, ostatnie badania epidemiologiczne, przeprowadzone w sześciu ośrodkach akademickich (Białystok, Kielce, Lublin, Szczecin, Warszawa, Wrocław) wykazały, że tylko 1,7 proc. badanych osób w wieku 35-44 lata ma zdrowe przyzębie! W Warszawie nie było żadnej takiej osoby! Spośród wszystkich przebadanych, prawie 17,5 proc. wymagało leczenia specjalistycznego. Jednak z 12 tysięcy osób zaproszonych na badanie zgłosiło się tylko 1138! To nie brzmi zbyt optymistycznie.

Z tego wynika, że większość ludzi w ogóle nie jest zainteresowana badaniami, w dodatku bezpłatnymi!
Dokładnie tak! W każdym zaproszeniu było napisane, że w przypadku stwierdzenia jakichkolwiek patologii zobowiązujemy się do leczenia w ramach NFZ. I jak dużo osób się zgłosiło? W Warszawie przyszła jedna na 12 zaproszonych! A zaproszenia były wysyłane dwu- lub trzykrotnie. Często pacjenci wręcz wyrażali swoje niezadowolenie i pytali, skąd mamy ich adres!

To znaczy, że w powszechnej opinii choroby przyzębia nie są problemem?
Myślę, że w dużej mierze tak jest. Powszechnie brakuje świadomości, że główną przyczyną utraty uzębienia są właśnie choroby przyzębia!

Choroba postępuje powoli. Zwykle zaczyna się od zapalenia dziąseł – widać zmianę zabarwienia (z różowego na ciemnoczerwone), pojawia się obrzęk i krwawienie, które może być zauważone przez pacjenta np. podczas szczotkowania zębów czy gryzienia jabłka. Już wtedy chory powinien zgłosić się do stomatologa. Jeśli te objawy zostaną zlekceważone – a niestety często tak jest – to proces zapalny się pogłębia, i zaczyna sięgać głębiej położonych tkanek. W konsekwencji dochodzi do pogłębienia kieszonek przyzębnych, rozchwiania zęba lub jego przemieszczenia, pojawiają się szpary między zębami. Najczęściej dopiero to powoduje, że pacjent zgłasza się do dentysty. Albo robi to dopiero wtedy, gdy straci ząb.

Chorobom przyzębia można zapobiec?
W większości przypadków tak. Przede wszystkim należy dbać o właściwą higienę jamy ustnej. Nie wystarczy szczotkować zęby dwa razy dziennie, trzeba także oczyszczać przestrzenie międzyzębowe. Co najmniej dwa razy do roku zgłosić do stomatologa, a raz w roku – na profesjonalne czyszczenie zębów. To każdemu przysługuje bezpłatnie, w ramach NFZ. Tylko kto z tego korzysta, kto o tym wie czy pamięta?

Może jednak być też tak, że ktoś dba o higienę jamy ustnej, ale występują u niego inne czynniki sprzyjające wystąpieniu choroby. Są pewne czynniki, na które nie mamy wpływu, np. wiek, płeć, geny, stres, cukrzyca. Choroba przyzębia została umieszczona w grupie chorób przewlekle zapalnych (obok cukrzycy, reumatoidalnego zapalenia stawów, osteoporozy, chorób serca, choroby Alzheimera), na które zapadalność postępuje wraz z wiekiem. Nasila się po 60-65. roku życia.

Są jednak też czynniki, na które mamy wpływ, np. palenie papierosów…
U osób z chorobą przyzębia, palenie papierosów zwiększa ryzyko utraty uzębienia. Zawsze mówię pacjentowi, że skutki mojego leczenia będą nieprzewidywalne, jeśli on nadal będzie palił po 20 papierosów dziennie. Wpływ nikotyny i innych substancji trujących utrzymuje się bardzo długo. Badania wykazały, że rzucenie palenia przez osoby, które paliły więcej niż paczkę papierosów dziennie, przez trzy lata nie przekłada się na zmniejszenie ryzyka zapadnięcia na choroby przyzębia. Ponadto okazało się, że otyłość czterokrotnie zwiększa ryzyko wystąpienia i progresji choroby przyzębia.

To znaczy, że stan naszych zębów wpływa na cały organizm?
Tak. W świetle współczesnych badań nie ma wątpliwości, że stan zdrowia jamy ustnej wpływa na ogólny stan zdrowia. Okazuje się, że ryzyko wystąpienia chorób serca u osób, które mają choroby przyzębia, jest od 25 do 70 proc. wyższe (zwłaszcza u mężczyzn po 50. roku życia). Potwierdziły to badania epidemiologiczne, retrospektywne, prospektywne, podczas których przez 10 lat obserwowano osoby z chorobami serca.

Są też badania bezpośrednie, kliniczne. Nasza klinika również brała w nich udział – praca na ten temat została opublikowana w „Journal of Periodontology”. Pobieraliśmy płytkę bakteryjną z kieszonki przyzębnej oraz płytkę miażdżycową (w przypadku by-passów). Okazało się, że na obydwu tych płytkach występowały te same bakterie, przede wszystkim Porphyromonas gingivalis, którym przypisuje się największy związek z chorobami serca. Występowały one w 60 proc. przypadków. Mówi się, że ta bakteria ma na swojej powierzchni specjalne białko, które może odpowiadać za powstawanie skrzepów w naczyniach wieńcowych. Z kolei badania na zwierzętach wykazały, że podanie tej bakterii poprzez kieszonkę przyzębną (albo dożylnie) myszom z małą skłonnością do miażdżycy powodowało u nich dziewięciokrotny wzrost zmian patologicznych w ścianie aorty.

Jak to się dzieje, że choroby przyzębia mogą mieć wpływ na serce?
Przyczyną stanu zapalnego tkanek przyzębia są bakterie, które znajdują się w płytce poddziąsłowej kieszonki przyzębnej. Mogą one dostawać się do krwiobiegu oraz oddziaływać na komórki immunologicznie kompetentne, które uwalniają cytokiny prozapalne, co może przyczynić się do destabilizacji blaszki miażdżycowej i powodować zawał mięśnia sercowego czy udar mózgu. Oczywiście to bardzo skrócona wersja wydarzeń.

Pani profesor, jak to się stało, że zajęła się pani tymi pionierskimi w Polsce badaniami?
Jestem konsultantem krajowym w dziedzinie periodontologii, od wielu lat współpracuję z wieloma polskimi kardiologami, m.in. z konsultantem krajowym w dziedzinie kardiologii, prof. Grzegorzem Opolskim. Wspólnie podjęliśmy wyzwanie przeprowadzenia w Polsce wieloośrodkowego badania w tym kierunku. Tego typu badań nikt wcześniej w Polsce nie prowadził.

Zaczęliśmy od badań epidemiologicznych w dziewięciu ośrodkach – do wspomnianych wcześniej sześciu doszły jeszcze Gdańsk, Poznań i Kraków. Chcemy przekonać się, jak wygląda stan przyzębia u chorych po zawale serca. To będzie pierwszy etap badań, który będzie realizowany przez cały 2012 rok. Do tej pory przebadaliśmy już 300 osób i muszę powiedzieć, że wyniki są dramatyczne. Okazuje się, że 44 proc. osób wymaga leczenia specjalistycznego. Pacjenci mieli średnio po 13 zębów (średnia wieku to 55 lat), a 43 osoby w tej grupie były bezzębne!

W drugiej części badań chcemy objąć pacjentów leczeniem periodontologicznym i w obserwacji trzyletniej przekonać się, jaki ma to wpływ na występowanie incydentów sercowo-naczyniowych.

Chcecie sprawdzić, czy wyleczenie chorób przyzębia będzie miało wpływ na zmniejszenie incydentów sercowo-naczyniowych?
Chcielibyśmy uświadomić naszych pacjentów i lekarzy wszystkich specjalności, aby zdali sobie sprawę z tego, że stan zdrowia jamy ustnej ma ogromny wpływ na cały organizm. Jama ustna jest jego integralną częścią! Zaawansowana choroba przyzębia powoduje uszkodzenie nabłonka na powierzchni około 7 tys. mm2 – to jest mniej więcej powierzchnia dłoni! Pacjent nie ma tej świadomości, bo gdyby ją miał, zgłosiłby się do lekarza i poddał się leczeniu. To przecież są wrota infekcji!
Ważne jest, aby kardiolog, który prowadzi pacjenta po zawale serca albo z chorobą wieńcową pamiętał, aby zapytać go, kiedy ostatnio był u dentysty i jak wygląda jego jama ustna.

Kardiolog powinien przypominać o wizytach u stomatologa?
Tak. Nie tylko kardiolog. Sądzę, że każdy lekarz POZ powinien oglądać jamę ustną i pytać pacjenta, kiedy ostatnio był u lekarza dentysty.

Czy cukrzyca ma wpływ na stan jamy ustnej, czy odwrotnie?
Pomiędzy chorobami przyzębia i cukrzycą widać współzależność. Badania przeprowadzone w naszej klinice wykazały, że stan przyzębia ma wpływ m.in. na poziom hemoglobiny glikowanej i glikemię.

Im gorzej wyrównana cukrzyca, tym większe prawdopodobieństwo zmian w jamie ustnej. Często lekarz dentysta jest pierwszą osobą, która wykrywa cukrzycę u pacjenta, choć zdarza mu się też rozpoznać zmiany w nerkach czy inne choroby i skierować do właściwego specjalisty.

Ze stanu jamy ustnej można zdiagnozować tak wiele chorób?
Tak. Dziąsła i język są barometrem zdrowia człowieka. Przy zaburzeniach hormonalnych czy niedoborze żelaza występuje np. pieczenie języka.

Mam nadzieję, że badania, które rozpoczęliśmy, zmienią wiele w świadomości pacjentów i lekarzy. Niestety, na razie nie jest to proste. Zdarza się, że pacjenci nie wyrażają zgody na badania. Uważam, że to jest najbardziej dramatyczne – pacjent po zawale serca leży w klinice i odmawia wykonania badania stomatologicznego.

Dlaczego?
Uważa, że to są badania naukowe i nie interesuje go to!

Pacjent myśli: „po co mam się zajmować zębami, skoro mogę umrzeć z powodu zawału?”.
Dokładnie tak! Myśli, że zawał mięśnia sercowego może być przyczyną śmierci, natomiast stan jamy ustnej już nie. A to nie jest prawda. Jeśli ma się trochę wyobraźni, trzeba pomyśleć, że choroba przyzębia, która prowadzi do takich skutków miejscowych, jak rozchwianie i utrata zęba, może prowadzić też do powikłań ogólnoustrojowych. Jednym z nich może być właśnie zawał mięśnia sercowego. Co gorsza, może do niego dojść niekoniecznie wtedy, gdy występuje choroba przyzębia. Przecież płytka miażdżycowa tworzy się przez lata.

Rozmawiała Katarzyna Pinkosz

4.7/5 - (289 votes)

Nikt nie pyta Cię o zdanie, weź udział w Teście Zaufania!

To 5 najczęściej kupowanych leków na grypę i przeziębienie. Pokazujemy je w kolejności alfabetycznej.

ASPIRIN C/BAYER | FERVEX | GRIPEX | IBUPROM | THERAFLU

Do którego z nich masz zaufanie? Prosimy, oceń wszystkie.
Dziękujemy za Twoją opinię.

POLECANE DLA CIEBIE

START TYPING AND PRESS ENTER TO SEARCH